Od pierwszych szkiców architekta do realizacji inwestycji prowadzi bardzo długa droga, a każda kreska projektu może generować koszty lub oszczędności.
Budowa to wielkie i skomplikowane przedsięwzięcie. Rozpoczynając ją próbujemy zebrać wszystkie nasze marzenia i zamknąć je w idealnej bryle. Nie zawsze udaje się to za pierwszym razem i czasem potrzeba nawet kilku podejść. Nawet wybierając dom z katalogu musimy przebrnąć przez tysiące pięknych kolorowych obrazków planów i opisów, aby wybrać ten jeden jedyny.
Budowa domu to wielkie przedsięwzięcie i ogromna inwestycja.
Koszmar architekta, czyli pomiędzy koncepcją a realizacją. Rozpoczynając ją próbujemy zebrać wszystkie nasze marzenia i zamknąć je w idealnej bryle. Nie zawsze udaje się to za pierwszym razem i czasem potrzeba nawet kilku podejść. Nawet wybierając dom z katalogu musimy przebrnąć przez tysiące pięknych kolorowych obrazków planów i opisów, aby wybrać ten jeden jedyny na całe życie. Zanim jednak zaczniemy poszukiwania, warto zrobić zamknięta listę życzeń, oczekiwań, marzeń, potrzeb i możliwości, wtedy łatwiej będzie się poruszać w gąszczu pomysłów z kolorowych gazet budowlanych, stron www z projektami typowymi i indywidualnymi. I łatwiej też będzie rozmawiać z architektem. Jasne że ostateczne założenia będą się mniej lub bardziej zmieniać na każdym etapie poszukiwań w miarę precyzowania oczekiwań i dojrzewającej wizji. Starajmy się jednak zachować umiar we wprowadzaniu zmian, bo papier przyjmie wszystko gorzej z naszym portfelem. Łatwiej rozbudowywać mały domek w miarę rosnących potrzeb niż zmniejszyć lub sprzedać za duży, a grzać i dbać trzeba cały czas.

Różnica pomiędzy koncepcją a realizacją. Czyli czym różni się wizja architekta od oczekiwań inwestora. fot. wozówka.pl na podstawie wizualizacji dostarczonych przez inwestora
Projekt domu uzależniony od oczekiwań inwestora.
Moda na projekty domów wielopokoleniowych bezpowrotnie minęła wraz z upadkiem systemu gwarantującego pracę każdemu kto skończy szkołę. Nadszedł drapieżnego kapitalizmu, a wraz z nim czasy walki o pracę. Młode pokolenie zaczęło migrować w poszukiwaniu miejsca zatrudnienia coraz częściej tracąc zupełnie kontakt z domem rodzinnym. Do tego dochodzi jeszcze naturalna chęć wyrwania się z gniazda rodzinnego i zamieszkania na swoim nawet ciasnym, byle własnym. Najlepiej jak najdalej od rodziców i teściów, żeby móc decydować o sobie. Wszystkie te czynniki wpływają na ciągły rozwój budownictwa, bo kolejne roczniki wkraczając w dorosłość muszą gdzieś mieszkać.
Projekt domu jednorodzinnego – realny kosztorys.
I tu przechodzimy do sedna sprawy, czyli zderzenia chęci z możliwościami. Fachowcy na co dzień zajmujący się branżą budowlaną wiedzą, że doskonała koncepcja czy piękny obrazek z katalogu wcale nie muszą się ziścić w bryle idealnego domu marzeń. Niestety w bardzo wielu przypadkach piękna wizja domu, ciekawa w formie, ze stylowym detalem architektonicznym i szlachetnym wykończeniem, osadzona w pięknie zaprojektowanym otoczeniu nie ma szans na realizację ze względu na koszty. Stylowy detal zmienia się w gładkie ściany, zróżnicowana kolorystyka ustępuje miejsca najtańszej farbie elewacyjnej lub tynkowi w najtańszej pigmentacji, a szlachetne okładziny cokołów, parapetów i gzymsów w najtańszy tynk mozaikowy (zwany przez “znawców” ?mamelotem?, ?marmolitem? ?marmelitem? lub ?gramoplastem?). Dekoracyjne kamienne alejki wokół budynku rzutem na taśmę zamieniają się w kostkę betonową w tanim kolorze i czar pryska jak bańka mydlana. A do tego czarę goryczy przelewa brak środków na realizację pięknie zakomponowanego ogrodu z kwiatowymi rabatami, kompozycjami z gabionów wokół domu marzeń. Niestety ogród jako ostatnia część budowlanej układanki i trudne do zaakceptowania koszty potrafiące iść w dziesiątki tysięcy złotych, ewoluuje do postaci zwykłego trawnika z rzędem mikro sadzonek typu. Thuja wzdłuż wszystkich ogrodzeń, a do tego najtańsza huśtawka z marketu i już mamy ?dom z ogrodem antymarzeń?.

Wizja architekta zawsze jest kompromisem pomiędzy twórczą wizją a możliwościami finansowymi klienta. fot. wozówka.pl na podstawie wizualizacji dostarczonych przez inwestora
Szkoda że tak mało inwestorów zdaje sobie sprawę że efekt końcowy w dużej mierze zależy od detalu i wykończenia całości. Budynek wytynkowany na gładko, bez akcentów i dodatków nadających charakter i zrealizowany w nijakim otoczeniu zawsze będzie wyglądał słabo. Wystarczy porównać zgrozę typowej masowej zabudowy nowych przedmieść polskich miast z zabudową, eleganckich enklaw dobrej architektury starannie zaprojektowanych i zrealizowanych zgodnie z projektem, perełek na oceanie rodzimej tandety, pod hasłem ?tanio i dobrze? A już porównanie ze stylową zabudową bajkowych śródziemnomorskich renesansowych miasteczek widzianych na wakacjach i w folderach biur podróży obnaża jakościową przepaść naszego podejścia do budownictwa.
Jak poprawnie zaprojektować własny dom?
Dobry projekt tworzy się miesiącami szlifując każdy szczegół jak 24-karatowy diament, taka praca twórcza wymaga czasu i doświadczenia. No i oczywiście sporo kosztuje, a do tego żyjemy w czasach walki o jak najniższe ceny, jakość nieważna, byle było tanio. Zachwycamy się piękną architekturą, malowniczymi zabytkami, pałacami, dworami i rezydencjami, a kończymy na projekcie powtarzalnym za tysiąc złotych, jakich tysiące powstają co roku z myślą o tanim kliencie. Brak wpisania w kontekst otaczającej architektury, masowa tandeta, akcja okładania styropianem na gładko absolutnie wszystkiego, pod hasłami ekologii przekłada się na ogólną bylejakość nowej architektury. Co roku tysiące absolwentów kończą Wydziały Architektury i zaczynają walkę o jak najniższą cenę. Jakie są tego efekty każdy widzi. Brak doświadczenia przekłada się na niską cenę projektu, a za błędy inwestor zapłaci później.
Jak wybrać właściwy projekt domu?
Obserwując świat architektury oczami pasjonata czuję olbrzymi dysonans pomiędzy pięknymi drogimi limuzynami stojącymi przed tandetnymi katalogowymi ?dworkami na wąską działkę? z kolumnadą z rur kanalizacyjnych. Osobiście nie mam nic przeciwko katalogom o ile oferują architekturę na poziomie. Niestety przeciętny klient na dom stojąc przed wyborem, katalog 5 czy 10 tysięcy domów za 29,90 zawsze wybierze ten grubszy bo przecież tam ma więcej za mniej, jak w reklamie… Nawet najgorszy projekt można sprzedać w hurtowych ilościach, wystarczy odpowiednia cena, piękny obrazek i kilka trików pozwalających wprowadzić w błąd kupującego, a że to sprzeczne z etyką to nic ważne że biznes się kręci. Dodatkową ceną nie ujęta na rachunku są niefunkcjonalne, zbyt ciemne lub zbyt jasne pomieszczenia, 8 małych sypialni (bo tak wychodziło z układu podparcia dachu), brak garderób, za mało łazienek. Ciemne korytarze metrowej szerokości, 18-metrowe salony w 300-metrowych domach, ciemne kuchnie, spiżarnie dostępne z garażu, a garaże tylko na mikrosamochód i wiele innych smaczków dla naiwnych.

Na koniec małe porównanie tego co miało być z tym co “udało się zrealizować. fot. wozówka.pl na podstawie wizualizacji dostarczonych przez inwestora
Realizacja projektu domu, oczekiwania kontra rzeczywistość.
Koncepcja i realizacja różnią się od siebie jak Conchita Wurst od bawarskiego drwala. Wiele czynników ma wpływ na budowę, porady wszelkiej maści fachowców i rodzinnych doradców, ceny materiałów, lokalne przepisy, kształt i wymiary działki, ukształtowanie terenu, sąsiedzi i ich zabudowania. A realizacja oddala się wielkimi krokami od pierwotnej koncepcji. Do tego dochodzą fatalne miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego napisane tak jakby je tworzył gimnazjalista, a nie urbanista ze specjalistycznymi uprawnieniami. Źle przyjęte założenia, za duży program funkcjonalny budynku, za duży metraż, nieprzemyślane rozwiązania techniczne, za drogie i źle dobrane materiały, wszystko to w jakiś sposób szkodzi pierwotnej, idealnej wizji jednak najgorszy wpływ na ostateczny wygląd ma brutalne cięcie kosztów, wylatują więc z projektu fantazyjne detale architektoniczne, drogie materiały wykończeniowe, balustrady, stylizowane okiennice, okładziny, tarasy, balkony, wykusze, lukarny, słowem wszystko co miało jakąś wartość estetyczną. Zostają proste ściany bez detalu, okna bez podziałów, połaciówki w dachu, tanie tynki malowane pędzlem, białe okna, zostaje tylko tytułowy Koszmar architekta…
Projektując dom warto zdawać sobie sprawę z naszych możliwości finansowych.
No chyba, że inwestor weźmie pod uwagę moje rady i dobrze przemyśli przyszłą budowę, formę, funkcję, a zamiast zbytecznych metrów budynku, zbuduje coś mniejszego i lepiej zaprojektowanego. Budowa zgodnie z dobrze skosztorysowanym projektem pozwoli uniknąć niespodzianek i dodatkowych nieprzewidzianych kosztów. A to co zostanie ze spokojnym sumieniem będzie można przeznaczyć na budowę przydomowego basenu, tarasu z zimową oranżerią, całorocznego atrium, placu zabaw dla dzieci. W końcu każdy dobry projektant uratuje nawet najgorszą szopę z katalogu, ale zła budowa i jej późniejszy remont będą kosztować więcej niż raz dobrze zaprojektowany i zrealizowany budynek.
autor: Adam Powojewski
Uwaga: Wszystkie materiały zamieszczone na stronie są naszego autorstwa i podlegają ochronie na podstawie ustawy o prawach autorskich. Wykorzystywanie, kopiowanie i powielanie bez zgody autora zabronione.