PISZMY UMOWY

Postęp oznacza makulaturę, w erze komputerów i internetu na wszystko trzeba mieć papier. Nawet na bycie wariatem trzeba mieć papier. W branży budowlanej papier jest ochraniaczem dla obu stron procesu inwestycyjnego. Przeciętny inwestor buduje dom raz, góra dwa razy w życiu, no chyba że zamierza mieć więcej żon lub mężów, wtedy każdy kolejny partner życiowy może oznaczać kolejną budowę. Co innego wykonawca, dla niego kolejny dom to tylko statystyka i kolejny numer rachunku lub faktury. Wykonawca wie jak się zabezpieczyć i czego nie napisać w umowie żeby nikt go potem po sadach nie ścigał o niewywiązanie się z umowy. Niestety inwestor nawet jeżeli jest prawnikiem prawie zawsze stoi na straconej pozycji. Po pierwsze jego wiedza o technologii budowania i sztuczkach wykonawców jest minimalna, po drugie będzie miał do czynienia z mistrzem który na niejednej budowie zjadł zęby a po trzecie nawet najbardziej zdeterminowanemu inwestorowi kiedyś w końcu zabraknie zapału do pilnowania wykonawcy. A nie od dziś wiadomo, że budowa się sama nie dopilnuje.

A wystarczy dopilnować aby w umowie starannie sprecyzowano obowiązki, zakres i terminy. Tylko tyle i aż tyle.

autor: Adam Powojewski

Uwaga: Wszystkie materiały zamieszczone na stronie są naszego autorstwa i podlegają ochronie na podstawie ustawy o prawach autorskich. Wykorzystywanie, kopiowanie i powielanie bez zgody autora zabronione.