Są takie miejsca gdzie za sprawą ciężkiej pracy pasjonatów zapomniane przez czas miejsca wracają do życia, aby przypominać nam o i burzliwej historii…
Przełamanie linii Odry w Skansenie Fortyfikacyjnym Czerwieńsk
Grzechot rykoszetów na stalowym pancerzu strzelnicy, zapach prochu, gryzące dymy pożarów, klaustrofobiczny półmrok izby bojowej, chemiczny zaduch maski przeciwgazowej, widok ziemi rozoranej lejami po wybuchach ciężkiej artylerii radzieckiej… No może trochę przesadziłem z fantazjowaniem na temat mojej wizji rekonstrukcji historycznej, chociaż nie za bardzo, przecież wszystko to miało tu miejsce 70 lat temu. Teraz już po powrocie do domu stwierdzam, że warto było przejechać prawie tysiąc kilometrów w obie strony żeby poczuć ten klimat…
…ważne że dojechaliśmy. Nawet styczniowy chłód niezbyt mocno daje się we znaki, to i tak lepiej niż w styczniu 1945 roku kiedy nadeszła odwilż i wszystko przykrywały zwały topniejącego śniegu, a na niebie kłębiły się ciężkie deszczowe chmury gnane porywistym wiatrem. Chociaż z drugiej strony w takich warunkach jak teraz łatwiej byłoby Armii Czerwonej forsować Odrę, bo i widoczność słaba i jesienna aura lepiej maskuje czołgi i stanowiska artylerii, a żołnierzom łatwiej skryć się w gęstwinie nadbrzeżnej roślinności i wysuszonych kęp trawy. Po niemieckiej stronie sytuacja też nie wyglądała najlepiej. Ciemne wilgotne i zimne schrony dają wprawdzie w miarę bezpieczny wgląd w sytuację za rzeką, ale wtopionym w wał przeciwpowodziowy schronom bojowym wciąż brakuje zabezpieczenia w postaci fortyfikacji polowej. Brak jest okopów, zasieków, pól minowych i stanowisk broni przeciwpancernej. Nikt się nie spodziewał tak szybkich postępów Rosjan, a tym bardziej styczniowej ofensywy w takich warunkach pogodowych.Linia Odrzańskich fortyfikacji zbudowana w połowie lat 30-tych w ogóle nie przewidywała istnienia czołgów wyposażonych w 152 milimetrowe haubice, toteż załogi schronów niepewnie lustrują przeciwległy brzeg w poszukiwaniu pancernych mastodontów zdolnych jednym strzałem zlikwidować każde z nadbrzeżnych stanowisk o ile tylko je wykryją. Szczęśliwie dla obsady tego odcinka najsilniejsze uderzenie zostało skierowane pomiędzy twierdze Wrocław i Głogów w rejon Ścinawy, a radziecki desant od strony Cigacic został odparty.
Linia Odry.
Lata 20-te i 30-te to czas wielkiego granicznego zamieszania, aneksji, politycznych podbojów i przesuwania granic. Dzięki sztuczkom Traktatu Wersalskiego skomplikowany przebieg nowo wytyczonych w latach 1918-1921 granic granic, w tym Polsko – Niemieckiej sugerował, że jedna ze stron może dążyć do korekty metodą siłową. Niemieckie władze zdawały sobie sprawę, że dopóki u sterów państwa polskiego stoi “grupa pułkowników” i Marszałek Józef Piłsudski, dopóty granica z Polską nie jest bezpieczna. Co ciekawe tym słabszym w sporze byli jeszcze wtedy Niemcy, a punktów zapalnych było kilka (Opolszczyzna i Górny Śląsk – po plebiscytach i powstaniach śląskich, Korytarz Pomorski, Wolne Miasto Gdańsk, Warmia i Mazury – po przegranych przez Polskę plebiscytach, aneksja przez Polskę Litwy Środkowej). Na początku lat 30-tych w obliczu zaognionych stosunków politycznych i wojny celnej lat 20-tych, istniały uzasadnione obawy, że dość jeszcze silna Polska przy wsparciu Francji może chcieć w ramach zabezpieczenia się przed potencjalną niemiecką ekspansją spróbować oprzeć swoje zachodnie rubieże na linii Odry i Noteci a nawet dalej, może też próbować korekty granicy północnej (z Prusami) aby skrócić niekorzystną dla siebie linię granic. A wtedy jedyną przeszkodą wodną chroniącą Niemcy od wschodu pozostawała już tylko Odra i Nysa Łużycka. Dlatego Niemcy musiały pilnie umocnić całą granicę z Polską na linii dużych silnie umocnionych przeszkód wodnych i fortyfikacji stałych, mających przyjąć na siebie i zatrzymać pierwsze uderzenie.
Dzień dzisiejszy skansenu.
Od tamtych wydarzeń minęło wprawdzie 70 lat, ale okolica wygląda dokładnie tak jak w tamtych dniach, zachowała się większość schronów bojowych umieszczonych w wale przeciwpowodziowym i część obiektów w przestrzeni pomiędzy wałem, a korytem rzeki. Zza wału słychać czasem ciężką pracę motocyklowego dwucylindrowego boksera patrolującego przedpole “Oderstellung” na odcinku Czerwieńsk – Brody, to chyba znak że idziemy w dobrą stronę. Skansenu właściwie w ogóle nie widać, obiekty nawet dzisiaj bez żadnego maskowania są prawie niewidoczne w terenie. Trzeba wiedzieć w którą stronę patrzeć i mieć nadzieję że kępa drzew rzeczywiście maskuje tzw. “bunkier”. Przybywających do Skansenu Fortyfikacyjnego Czerwieńsk z okazji rocznicy przełamania Linii Odry witają luźne grupki ludzi w umundurowaniu najróżniejszych formacji militarnych biorących udział w zmaganiach II wojny Światowej po obu stronach frontu. Można też skierować się w stronę ludzi z bronią, więc my wybieramy tę drugą opcję i śmiało ruszamy tam gdzie trwa militarny harmider. Na samodzielne poszukiwania będzie czas później, w końcu dzień krótki, a zwiedzania sporo. Rekonstruktorzy z wielkim entuzjazmem witają zwiedzających, zapraszają do zwiedzenia wnętrza obiektów częstując przy tym fachową wiedzą i frontowymi anegdotami. Przez oryginalne pancerne drzwi chronione strzelnicą wchodzimy do wnętrza przenosząc się jednocześnie w czasie.
Majstersztyk fortyfikacyjnej inżynierii.
Każdy krok w tym miejscu ujawnia niesłychany profesjonalizm i doskonałe opracowanie projektowe każdego schronu bojowego z osobna, jak i całej ufortyfikowanej linii Odry. Dopracowanie każdego szczegółu zabezpieczenia zaplecza socjalnego załóg bojowych i doskonale przemyślane wyposażenie od komfortowych miejsc do spania po wentylację mechaniczną i system ogrzewania. Do tego doskonale zaprojektowane, wyposażone i świetnie zabezpieczone izby bojowe z hermetycznie zamykanymi strzelnicami, zabezpieczone grubym szkłem szczeliny obserwacyjne. Tutaj nawet obserwator miał specjalnie przygotowane dla siebie bezpieczne stanowisko w pancernej kopule obserwacyjnej typu Kleinstglocke 9p7. Zabezpieczony specjalnie zaprojektowanym wyjątkowo twardym stalowym obłym pancerzem, mógł spokojnie obserwować całe przedpole siedząc na wygodnym obrotowym stołku. Niesłychaną cechą kopuł obserwacyjnych 9p7 było to, że obserwator nie prowadził obserwacji bezpośrednio przez przeszklone szczeliny, ale przez przystawiony do nich obrotowy peryskop mając głowę poniżej otworów obserwacyjnych. Dzięki temu bezpieczna i wygodna obserwacja mogła być prowadzona nawet pod bezpośrednim ostrzałem nieprzyjaciela. Widać jak dużą wagę przywiązywali projektanci do zapewnienia bezpieczeństwa załóg umocnień i jakości życia na linii frontu.
Dla zainteresowanych tematem niemieckich kopuł obserwacyjnych również typu 9p7 stosowanych na niemieckich obiektach fortyfikacyjnych można poczytać na stronie internetowej o tematyce czysto fortyfikacyjnej hauba.pl w zakładce http://hauba.pl/kleinstglocken-male-kopuly-obserwacyjne/
Zwiedzanie obiektów Skansenu Fortyfikacyjnego Czerwieńsk.
Wewnątrz słychać cichy szum unikatowej zabytkowej instalacji filtrowentylacyjnej “Hes 1.2.” będącej chlubą skansenu. Pomimo ciasnego i klaustrofobicznego wejścia izba załogi sprawia wrażenie przestronnej i optymalnie zaprojektowanej dla sześciu żołnierzy, wprawdzie naliczyłem tylko cztery piętrowe prycze, ale podobno było tu jak w na morzu. Nazywa się to ciepła koja, czyli jeden ma wachtę bojową, a drugi w tym czasie odpoczywa. Wszystko we wnętrzu jest przemyślnie rozplanowane i podporządkowanie tylko jednemu celowi. Żołnierz ma się tu dobrze i bezpiecznie czuć, aby jak najlepiej spełnić swoje zadanie w chwili próby. Ściany zdobią oryginalne niemieckie napisy informujące o przeznaczeniu urządzeń, włącznikach instalacji i konieczności zgaszenia światła w izbie bojowej podczas prowadzenia ognia. Są tu też oryginalne forteczne prycze, stojaki na broń, środki łączności, a nawet prawdziwy piecyk do ogrzewania w zimne dni. A wszystko to oryginalne, pieczołowicie odrestaurowane przez załogę Skansenu. Co ciekawe, pomimo że zwyczajowo schrony kojarzą się z zapachem wilgoci i stęchlizny, tu nic takiego nie czuć, ściany i posadzka są suche, a tylko na stropie delikatnie skrapla się para wodna, ale to dlatego, że przez to małe pomieszczenie przeszło dziś kilkaset osób. Za to wśród zabytkowych eksponatów roznosi się przyjemny zapach kominkowego drewna i herbaty gotowanej na fortecznym piecyku. Słychać też przyciszone rozmowy pasjonatów o przewadze Stg44 nad MP 40.
My idziemy dalej, w kierunku izby bojowej i opancerzonego stanowiska ciężkiego karabinu maszynowego MG 08. Za kolejnymi pancernymi, gazoszczelnymi drzwiami już nas nas czeka, przyczajony na ruchomej fortecznej lawecie ukryty za pancerną płytą, obstawiony zasobnikami z taśmą amunicyjną, pomimo swojego wieku był zmorą atakujących piechurów (w ciągu minuty potrafił bardzo celnie wystrzelić nawet 600 pocisków na odległość ponad kilometra). Na szczęście dziś to już tylko muzealny eksponat. Skansen pomimo niewielkiej ilości obiektów zachwyca swoim realizmem. Dzięki ciężkiej pracy garstki hobbystów robi ogromne wrażenie, można tu spędzić cały dzień snując się powolutku od obiektu do obiektu i w każdym spędzić godzinę lub dwie na pasjonującej dyskusji z ludźmi, którzy wyrwali to miejsce z niepamięci. A wieczorem? Wieczorem można usiąść przy ciepłych płomieniach “frontowego ogniska” w towarzystwie mundurów armii wszystkich frontów II Wojny Światowej, z blaszanym kubkiem w rękach. Pod rozgwieżdżonym niebem spokojnie delektować się wojskową herbatką z fortecznego piecyka słuchać opowieści ludzi którzy z pielęgnowania historii zrobili swój sposób na życie.
Nastrojowy klimat nadodrzańskich fortyfikacji.
Przed zmrokiem udało się znaleźć jeszcze czas na samodzielne poszukiwania doskonale ukrytych w nadodrzańskim pejzażu stanowisk bojowych. W bezpośredniej bliskości odrestaurowanych obiektów Skansenu Fortyfikacyjnego bez problemu możemy zwiedzić schron bojowy nr 762 w posiadający dwie izby bojowe chronione płytami pancernymi typu 7P7 przeznaczonymi do prowadzenia ognia ukośnego wzdłuż zakola rzeki. Schron ten dodatkowo wyposażony jest w kopułę obserwacyjną 9P7. Zaraz za nim znajduje się schron nr 763 z jedną strzelnicą od frontu (za płytą pancerną) i bez kopuły, oba ukryte w wale przeciwpowodziowym. Wzdłuż linii Odry rozmieszczono kilkaset takich obiektów więc nie zdziwcie się kiedy spacerując brzegiem Odry traficie na dziwną betonową budowlę ze strzelnicami lub pancerną kopułę, to zaczepia was historia…
Na koniec coś dla zainteresowanych podłożem historycznym fortyfikacji odrzańskich.
Historia fortyfikacji linii Odry.
Mekka eksploratorów fortyfikacji, Międzyrzecki Rejon Umocniony w skrócie MRU, przyciąga jak magnes ludzi z całego kraju, a ściągają tu nawet miłośnicy historii z Europy. A to dlatego że na skutek XVIII wiecznych Rozbiorów Polski dawna granica Polsko – Niemiecka głębokim klinem wcinała się pomiędzy niemieckie Pomorze i Dolny Śląsk. Tę niebezpieczną lukę trzeba było w jakiś sposób zabezpieczyć przed ewentualnym atakiem ze strony polskiej armii. Dlatego w głowach niemieckich strategów obok ogólnych planów zabezpieczenia granicy wzdłuż linii wielkich rzek powstał też pomysł bardzo silnie ufortyfikowanego rejonu umocnionego na linii najbardziej spodziewanego głównego ataku polskiej armii, czyli na osi Poznań – Berlin. Koncepcja potężnego rejonu umocnionego nazwanego roboczo “Czworobokiem Odrzańskim”, wypełniała niebezpieczną lukę pomiędzy umocnionym północnym odcinkiem granicy na linii Noteci, a Południowym wzdłuż górnego odcinka rzeki Odry. Dzięki temu, że i północny i południowy odcinek granicy chronione umocnieniami opartymi o rzeki i jeziora nie było potrzeby ich silniejszego fortyfikowania tam gdzie zasadniczym elementem obronnym była trudna do sforsowania przeszkoda wodna. Tam gdzie zabrakło ciągłej przeszkody wodnej powstał najsilniejszy rejon ufortyfikowany czterema kolejnymi systematycznie rozbudowywanymi liniami obronnymi (Linia Obry (1939), Łuk Odry i Warty – O.W.B. (1934-1938), Przedmoście Odrzańskie (1926), czwartą zaplanowaną linią była Linia Odry tzw. Linia Nibelungów powstała jako polowa dopiero w 1944 roku). Nic więc dziwnego, że ta sztandarowa inwestycja III Rzeszy przyciąga tysiące pasjonatów, mało kto wie że na obu jej flankach znajdują się dwie linie osłaniające MRU, czyli Wał Pomorski i Linia Odry. Nawet najsilniejsze pozycje można obejść dlatego równolegle z MRU rozpoczęto planowanie i tworzenie umocnionej linii obronnej wzdłuż Linii Odry i Noteci.
autor: Adam Powojewski
Konsultacja merytoryczna tekstu i oprowadzenie zespół Skansenu Fortyfikayjnego Czerwieńsk. Szczególne podziękowania dla Pana Pawła P. za pomoc przy korekcie tekstu i okazane wsparcie.
Uwaga: Wszystkie materiały zamieszczone na stronie są naszego autorstwa i podlegają ochronie na podstawie ustawy o prawach autorskich. Wykorzystywanie, kopiowanie i powielanie bez zgody autora zabronione.